Andrzejkowe wróżby

Nie śmiejcie się, ale kompletnie nie wiem kiedy DOKŁADNIE są andrzejki 😛
Bynajmniej: jestem osobą, która nie wierzy we wróżki i inne tego tupu rzeczy, jednak jak wszyscy to wszyscy – a co tam tej jednej jedynej nocy można! I tu STOP! Bo ja w andrzejki (czyli jak dla mnie po prostu, którąś z nocy pod koniec listopada) co roku „wykonuje” tylko jedną wróżbę (robię to co roku i jakoś się nie sprawdza): wypisuje imiona facetów na karteczkach, wrzucam je pod poduszkę i po przebudzeniu (bez podglądania oczywiście) wyciągam jeden kawałek papieru z imieniem przyszłego męża. A co tam! Kto bogatemu zabroni! 😛
W tym roku ograniczyła się do 14 karteczek, żadne z imion się nie powtarzało i nie wiem może dałam sobie za mały wybór, a może…

Wylosowaną kartkę po drodze do łazienki wrzuciłam do kieszeni płaszcza, bez podglądania, żeby nie kusiła mnie podmianka i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy siedząc na wykładzie z podstaw edukacji zdrowotnej przypomniałam sobie o niej i zobaczyłam imię, które ostatnio bardzo często układa się z moich łez…
Na karteczce miałam Łukasza…

 

sign

Wracając do siebie…

Nienawidzę dworców! Nienawidzę i nie cierpię! To jeden wielki manifest miłości, na tych cholernych dworcach jest kurwa tyle miłości, że nawet gdy masz zajebisty dzień i tak czujesz się jak bezwartościowy śmieć. Stoisz tam sama jak palec i zdajesz sobie sprawę, że twoje życie to farsa, brakuje ci celu i przede wszystkim brakuje ci tej jednej jedynej osoby, która nadała by twojemu życiu sens i jakiekolwiek znaczenie.
Pragniesz
Szukasz
Znajdujesz
Odrzucasz
Strach ma wielkie oczy, a niedojebanie mózgowe jak widać istnieje.
Stan pacjenta: warzywo podtrzymywane przy życiu przez smutek, wyrzuty sumienia, węglowodany i alkohol
Nic dodać, nic ująć

sign

Zawaliłam…

Jako rzecze tytuł ZAWALIŁAM! A wchodząc w szczegóły nie zostałam dopuszczona do egzaminu z chemii. Zabrakło mi punktu! Jednego jebanego, kurwa punktu! Nawet nie wiecie jak bardzo to boli… uczysz się kolejny tydzień do 3, a potem na koniec brakuje Ci JEDNEGO PUNKTU! Brak mi słów, nie chce mi się gadać, nie chcę mi się jeść, chce jedynie płakać i być tak bardzo okrutnie i boleśnie sama….
Pięć minut słabości, kilka łez, długi spacer i bierzemy się w garść! Nie mogę się poddać, muszę o siebie powalczyć. W poniedziałek jadę oddać jeszcze jedno ćwiczenia, za które dostałam punkty aviso i postaram się coś jeszcze wybłagać. Zobaczymy, może się uda… a jeśli nie – umawiamy się na rozbójnika czyli egzamin z wszystkiego przed… egzaminem z wszystkiego. Kocham te edukacyjne paradoksy!

sign

Wylecz mnie z siebie, po prostu.

Kolejna tura wizyt lekarskich, kolejne badania internistyczne, kolejny raz pobieranie krwi… pomału zaczyna mnie to męczyć! Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie uda mi się oddać krwi w punkcie krwiodawstwa, za to dostanę kartę Honorowego Laboratoryjnego Dawcy Krwi Niezbędnej Do Badania! 🙂

Mam mętlik w głowie…
Och życie!

sign

Niczym plaga…

Oni są jak hydra! Pozbyłam się jednego, pojawiło się kilku kolejnych!
Ledwo prawie udało mi się przestać myśleć o moim Księciu Ze Bajki, a tu BUM! Piotrek chce się spotkać, Amir uśmiecha się do mnie w inny sposób, Artur przypomniał sobie o mnie i pisze, Michał kamerzysta też pisze, no i mój Ptyś…
Dlaczego oni zawsze pojawiają się w jednym i tym samym momencie? Czasem posiadanie wyboru jest złe, bo… i tak zawsze sięgam po tego kto nieosiągalny lub kogo najtrudniej jest zdobyć…

I koniec końców chwilę szczęścia okupuje odwieczną samotnością…

sign

Zdefiniuj to!

„-Ptysiu trzymaj kciuki?
-Naturalnie. Leżę w łóżku, Trzymam spokojnie i mocno.
-Też chcę, przesuń się.
-Chodź.
-Z moim daniem konkursowym?
-Bez niego się nie pokazuj.”

TAKE ME ON THE FLOOR!
TAKE ME ON YOUR BED!
TAKE ME EVERYWHERE!
OH, JUST TAKE ME!

sign

DrChef UMEDu

Od rana zadawałam sobie pytanie – dlaczego? dlaczego za każdym razem to sobie robię? dlaczego za każdym razem muszę się w coś wkopać?
Czujecie blusa? 😀
I tak w bardzo optymistycznym nastroju pojechałam na miejsce konkursu, gdzie poznałam moją konkurencję – 6 wspaniałych studentów UMEDu z różnych roków i kierunków, którzy – tak jak ja – z kuchnią hmm high standard za dużo wspólnego nie mają, ale bez wchodzenia w szczegóły – pozwoliło nam się to odstresować, bo dla każdego z nas kuchnia jest azylem.
Dostałam numerek 6 i magiczny box
Jeden wielki stres i O MATKO! jaki był przepis na pierogi?!?
Odsłaniamy składniki a tam:
*pierś z kurczaka
*makaron
*ryż
*suszone pomidory
*pomidory z puszki
*pomidorki koktajlowe szt.3
*boczek
*cebula (biała i czerwona)
*kilka ząbków czosnku
*grzyby
*jajko
hmm chyba o niczym nie zapomniałam..
dodatkowo mogliśmy korzystać z wszelkiego rodzaju przypraw, masła, śmietany, mleka, wina, olejów i parmezanu
Jak zobaczyłam to wszystko, to pomimo tego, że dostaliśmy najprostsze mięso, a wszelkiego rodzaju dania z makaronu są moim konikiem pomyślałam „O @#%@#%#! Ja $#@^$! I co ja mam z tym zrobić?!?!?!?” O_o

Stres, a potem jeszcze większy stres jak zobaczyła, że każdy już zaczął…

Trzęsącymi się dłońmi wielkim profesjonalnym nożem w wielkiej i zatłoczonej profesjonalnej kuchni zaczęłam kroić kurczaka w kostkę i jedyną myślą w mojej głowie było to, że to chyba nie jest zbyt bezpieczne

I wtedy usłyszałam w radiu Adele

To było to! Wdech, wydech i dalej jakoś poszło – nucąc pod nosem ułożyłam w głowie plan i płynnymi, wręcz tanecznymi ruchami zaczęłam gotować…
Nie pamiętam co do czego i z czym, po prostu coś dodałam próbowałam – czułam, że czegoś brakuje i dodawałam brakujący składnik, wszystko na wyczucie.

Moment załamania przyszedł, gdy okazało się, że przesoliłam makaron… ale szybka decyzja – podam makaron z sosem = nie solić sosu -> zobaczymy co z tego wyjdzie 😉

Moment ryzykowny – O masło! Dobra dodajemy 😀 Dobra decyzja – sos zrobił się kremowy. Miałam jeszcze przebłysk świadomości, żeby dodać śmietanę, ale w razie W nie miałabym już składników, żeby naprawić to co ewentualnie bym spieprzyła, więc już się nie rzucałam – dodałam za to wino 😀

Potem nakładamy, ozdabiamy i do jury… Nie muszę mówić, że zabiłam ich moją prezentacją 😉 Cała Mada 😛

A oto efekt końcowy, po rozgrzebaniu przez jury

IMG_20151123_112156.jpg

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wyszło bardzo dobre!!! O_o  😀

Ma się te ukryte i głęboko zakopane talenty 😉  A o tym, że smakowało świadczy talerz po degustacji uczestników:

IMG_20151123_115417.jpg

Niestety nie udało mi się zgarnąć tytułu, ale i tak było zacnie! Profesjonalna kuchnia, wspaniała atmosfera itp. itd!

A do tego kolejny fartuch i firmowy kubek do kolekcji 😉 😀

IMG_20151123_135016.jpg

 

sign

DrChef UMED – prawie Gotuj z Madą

17.11 skończył się nasz owczy konkurs w którym wzięło udział, aż 0 osób 🙂 ale nie przejmujmy się tym, przynajmniej zaoszczędzę na wysyłce 😀

A przechodząc do konkretów – również 17.11 ja sama wzięłam udział w konkursie – tytułowym DrChef UMED

I etap polegał na zbieraniu lików pod komentarzem i co tu dużo mówić – przy odrobinie stresu i najgorszych 3 minutach mojego życia 20.11 przeszłam do II/finałowego etapu 🙂 A to oznacza tyle co: jutro o godzinie 10:00 w jednej z restauracji w Manufakturze będę musiała (wraz z pozostałą 6) ugotować coś z nieznanych składników przed jury O_o

O FUCK! Stres jest niesamowity – jestem się w stanie pokusić o stwierdzenie, że jest większy niż przed maturą… a to oznacza tylko tyle, że jest wręcz nie do opisania O_o

No nic – cierp ciało coś chciało!
A tymczasem moja kulinarna nowość – ryż z musem 😉
Przepis dla ciekawskich podam gdy tylko zwalczę stresowe odruchy 🙂

 

TRZYMAJCIE JUTRO KCIUKI BŁAGAM 😉

sign

„Time’s a bitch and my heart is sinking down „

Dziś przychodzi zawsze po wczoraj, a wczoraj było strasznie…
Dziś nie było lepiej… za dużo myślę i za bardzo wszystkim się przejmuje…
Cholera, brakuje mi tu kogoś kto przytuli i po prostu będzie. Czuje się taka zagubiona w tym dużym obcym mieście, w tym moim nowym innym świecie…
Potrzebuje zmian, jeszcze większych i jeszcze bardziej radykalnych. Potrzebuje punktu zwrotnego w moim życiu, czegoś co pozwoli mi zapomnieć, czegoś co sprawi, że pozwolę mu odejść… potrzebuje jutra…

sign

…miedzy nami nic nie było…

Mówią, że łatwo jest zapomnieć – gówno prawda!
Mówią, że pamięta się tylko to co złe – gówno prawda!
Mówią, że pomaga zmiana – owszem, ścięłam włosy – czuje się lepiej, ale równocześnie nie mogę się odnaleźć…
Cały czas pamiętam i czuje pustkę w serduchu… coś się zabliźni, ale coś się otworzy…

Jesteś cholernym debilem, z wielką chęcią powiedziałabym mocniej, ale… byłeś moim cholernym debilem…
I choć bez względu na to co się wydarzyło, dziś i tak byłabym bez Ciebie, nawet nie wiesz jak mi ciężko ze świadomością, że bawisz się z inną. Bo… może już nie jest tylko przyjaciółką… zdaję sobie sprawę, że nie mam prawa do zazdrości, bo sama nie chciałam być twoja i zrobiłam kilka głupstw przez które wpadłbyś w istny szał, ale nic nie poradzę na to co czuje…nic nie poradzę na to, że nadal coś do Ciebie czuje…

Stan pacjenta: rehabilitacja pourazowa z niskimi rokowaniami na jakąkolwiek poprawę

sign